– stacja 9 –

JEZUS SPOTYKA KOBIETY.

 

Paradoks tej sceny to Cierpiący, który pociesza zrozpaczone. Czy nie jest tak, że osoby umierające bardzo często pocieszają wszystkich bliskich zgromadzonych wokół niego? Następuje ciekawa zmian ról.

W biblijnej Drodze krzyżowej, którą rozważamy, takich realnych spotkań jest nie wiele, oprócz tej stacji, mamy jeszcze spotkanie z Maryją. W porównaniu do tradycyjnej, jest ich w niej znacznie mnie, więc może dlatego, rozważając tą wersję, spotkania wydają się dla mnie bardziej wyraźne. Przyzwyczajając się do ludzi, do tego, że ich często spotykamy, pozbawiamy się często takiej wrażliwości, którą nazwałbym „cudownością codzienności”.  Chyba zbyt mało doceniamy okazje spotkania się z ludźmi. Zabiegani, wciąż twierdzimy, że mimo chęci, nie mamy na to czasu. Są sytuacje, które niekiedy zmuszą nas do zatrzymania – chociażby przygodne spotkania kogoś na ulicy, lub przy innych okolicznościach. rozmowy, które się toczą w takich momentach, to bardziej zdawkowe wymienienie najważniejszych informacji na temat tego, co się ogólnie u nas dziej. Chyba rzadko te właśnie sytuacje, są wykorzystywane przez nas do głębszych tematów, do dłuższych dyskusji.

Ta scena to ukazanie szczególnej zdolności Jezusa – dostrzeganie każdego człowieka i jego wewnętrznej kondycji. Widzimy bardzo wiele scen, które przedstawiają spotkania Jezusa z innymi osobami. Mamy w nich wyraźny obraz tego, jak ważne dla Jezusa jest to spotkanie, i jak wiele się dokonuje w sercach osób, które w nich uczestniczą. Każde spotkanie ma swój bardzo indywidualny charakter, dlatego trzeba zastanowić się co odkrywamy i co jest dla nas ważne w spotkaniu z Jezusem.

Spotkanie, to najpierw obecność… Jezus na drodze krzyżowej „zatrzymuje się” przy płaczących niewiastach, aby w tym ostatnim odcinku, jeszcze czegoś dokonać. To zatrzymanie się przy różnych osobach, jest dla nich pomocą, okazją do przemiany, ale nade wszystko okazją do fizycznego spotkania – spojrzenia na siebie. Słowa są uzupełnieniem fizycznej obecności. Dialog zawsze otwiera ludzi, na siebie nawzajem, szczególnie gdy najpierw istnieje fizyczna obecność. Niewiasty współczują, litują się nad losem Jezusa, ale to nie wystarczy. Odruch współczucia jest ważny, ale potrzeba czegoś jeszcze, czegoś więcej, co pokieruje naszym działaniem. Każde spotkanie z Jezusem jest wezwaniem – najpierw do tego, aby spojrzeć w głąb siebie, odkryć swój wewnętrzny stan, być może podźwignąć się z obecnej sytuacji; jest też wezwaniem, abyśmy w Chrystusie zobaczyli rozwiązania dla swojego życia, dla konkretnych spraw z naszej codzienności.

Patrząc na tą scenę, można się zastanawiać kto faktycznie jest w tragicznej sytuacji, komu faktycznie powinno się współczuć. Dialog Jezusa z niewiastami, mam wrażenie, sprowadza się do taki właśnie wniosku – spójrzcie na swoją sytuację! Ratujcie się! Jeśli kobiety z tej sceny, symbolizują nas wszystkich, nie uwierzą w Jezusa jako Mesjasza – Zbawcę, ich współczucie pozostanie tylko zewnętrznym wyrazem ludzkich emocji. To zachowanie musi dotknąć nas wewnętrznie, realnie wpłynąć na to, co dzieje się wewnątrz nas.

Czasami jest tak, że opłakujemy jakąś sytuację, współczujemy jakimś osobom, al nie ma w nas reakcji – by przeciwstawić się jakiemuś złu, wyciągnąć rękę z pragnieniem udzielenia pomocy… Bez jakiejkolwiek reakcji, sytuacja nie pozostawi w nas jakiegoś trwałego znaku. Reakcją może być też to, że odniesiemy jakąś sprawę do swojego życia, wyciągniemy jakieś wnioski i damy im życie, w naszej codzienności. Chrystus w rozmowie z niewiastami obraca kierunek ich współczucia, z Siebie na nie… i ich dzieci i dalsze pokolenia. Podobnie jak odciętą gałąź odcięta od drzewa usycha z racji braku soków, które by dawały życi, tak podobnie stanie się z tymi, którzy zerwą swój kontakt – więź z Bogiem. To spotkanie, w tej scenie, jst dla mnie pytaniem o moją relację z Bogiem.

Spotkanie Boga, w moim życiu… Gdzie, w jaki sposób pragnę Go spotkać? Jakie stwarzam okazję do tego, aby z Nim być i tworzyć relację? Gdzie Go faktycznie spotykam – w jakich najczęściej sytuacjach do mnie przychodzi i jak wówczas reaguję na Jego obecność? Czym nasiąknięta jst moja wiara – czy przenika ją zaufanie, czy racjonalność, czy emocjonalność? Jak reaguję wobec Jego woli – przemian do których mnie inspiruje, działań które mi wyznacza… 

Chrystus idzie na Golgotę, aby zbawić wszystkich, dać naszej nadziei siłę; dać nam wzrost w nowym życiu, które ofiarowuje nam Jego śmierć i zmartwychwstanie. W tej drodze, w naszej osobistej podróży, potrzebujemy jak najczęstszych spotkań z Bogiem – potrzebujemy ciągłego przebywania w Jego obecności. Spotkania mogą w różny sposób wpłynąć na nasze życie, przynieść różne owoce. Ta scena uświadamia mi, jak bardzo MIŁOŚĆ DĄŻY DO SPOTKANIA.